top of page

Portugalia w 7 dni - cz. 2

Zaktualizowano: 26 mar 2018


Dla wszystkich, którzy nie mieli okazji przeczytać cz. 1, zapraszam tutaj.


No to co moi Drodzy Czytelnicy, lecimy dalej z naszymi przygodami w Portugalii.


Dzień 4 - Pałac w Queluz, tramwaj nr 28, shopping in the rain (zakupy w deszczu)


Do Pałacu w Queluz dotarliśmy tym samym pociągiem, który jeździ w kierunku Sintry (transport bezpłatny z Lisboa Card, pobierz: przewodnik Lisboa Card w j. angielskim). Na miejscu byliśmy nieco zagubieni (kręciłam się w kółko z telefonem w ręku próbując zrozumieć co mówi do mnie "Google maps"). W tym momencie podszedł do nas bardzo miły i serdeczny Portugalczyk (ni w ząb nieznający angielskiego), który wytłumaczył nam jak dotrzeć do celu. O dziwo zrozumieliśmy :D Wtedy nauczyliśmy się pierwszego i ostatniego słowa po portugalsku "obrigado", czyli "dziękuję".


Jak już trafiliśmy na właściwy tor, naszym oczom ukazał się drogowskaz prowadzący do Pałacu. Na tym zdjęciu wcale nie mam zamkniętych oczu, po prostu odpoczywam patrząc na powieki ;)


Na budynkach można było podziwiać tradycyjne portugalskie kafelki.



No i drzewa pomarańczowe, rosną wszędzie, tak jak u nas śliwki czy jabłka.


Po 20 minutach spaceru trafiliśmy do Pałacu, który ku mojemu zaskoczeniu, z zewnątrz specjalnie się nie wyróżnia. Nie znajduje się na wzgórzu, nie prowadzi do niego jakaś super droga, mówiąca "uważaj, za chwilę zobaczysz coś mega fajnego, bądź czujny".

No to wchodzimy. W tle Kierowniczka (tak zostałam ochrzczona przez członków wyprawy) czyta informacje, aby niczego nie przeoczyć i nie ma czasu na pozowanie do zdjęć ;)

Bilet do Pałacu i ogrodów z Lisboa Card kosztował 7,65 euro/os. Na miejscu można wypożyczyć audio guide (audioprzewodnik), ale według mnie nie jest to potrzebne. W każdym pomieszczeniu znajdują się tabliczki zawierające wystarczającą ilość informacji (w j. angielskim i j. portugalskim).



Wnętrza pałacowe są przepiękne.







Zejście do równie zachwycających ogrodów.







Co, bolą nóżki? Oj bolą, bolą :)

Po powrocie do Lizbony, postanowiliśmy zaliczyć przejażdżkę słynnym tramwajem nr 28. Dotarliśmy więc do placu Martim Moniz skąd wyrusza tramwaj, a tam co? I wszyscy razem:

KO-LEJ-KA! Cyknęliśmy więc tylko zdjęcie i poszliśmy na shopping.

Nasz shopping ograniczał się do kupienia pamiątek z pobytu w Lizbonie. My zaopatrzyliśmy się w magnes na lodówkę w kształcie koguta i podkładki pod kubki. Dziewczyny kupiły dodatkowo zakładki do książek, pocztówki oraz miniaturkę tramwaju. W czasie naszego łażenia po sklepach tak lało, jak nigdy dotąd. Gdy wróciliśmy do hotelu byliśmy cali przemoczeni. Tak nas pożegnała Lizbona...





Dzień 5 - Cabo da Roca i podróż na południe Portugalii (Algarve)


Zwiedzanie dalszej części Portugalii wymagało od nas wypożyczenia samochodu. W tym celu udaliśmy się na lotnisko. Samochód zamówiłam i opłaciłam w Ryanairze przy kupowaniu biletów lotniczych. Wybraliśmy wypożyczalnię SIXT ze względu na wysokie opinie i dobre ceny. Zdecydowaliśmy się na Renault Captur - łączna kwota wraz z ubezpieczeniem na 3 dni wyniosła 160 zł, bez ubezpieczenia koszt wynosiłby ok. 100 zł. Na karcie kredytowej blokowana jest kwota 300 euro jako zabezpieczenie ewentualnych szkód lub kradzieży auta. Cena paliwa (diesel) wynosi od 1,30 euro do 1,60 euro za litr.

Kilka słów o opłatach drogowych.

Wszystkie autostrady w Portugalii są płatne. Warto w wypożyczalni aktywować elektroniczne urządzenie Via Verde, które umieszczone jest z reguły za lusterkiem wstecznym. Koszt wypożyczenia takiego urządzenia to 1,50 euro/dzień. Dodatkowo wypożyczalnia blokuje na karcie kredytowej 75 euro na opłaty autostradowe. Gdy przejeżdża się przez bramki, wysokość opłat wyświetla się automatycznie zaraz za bramką. Natomiast na południu nie ma bramek, są tylko kamery/czytniki, a opłaty widoczne są na znakach drogowych. Przed podjęciem decyzji o wynajęciu samochodu warto policzyć ile wyniosą opłaty drogowe. Najdroższa jest autostrada A4 biegnąca na południe, odcinek w jedną stronę z Lizbony do autostrady A22 kosztuje ok. 20 euro (podróż zajmuje 2,5 godziny). Rozważaliśmy opcję pokonania tego odcinka z pominięciem autostrady, ale czas wynosiłby wówczas 4,5 godziny, bo trasa usłana jest rondami i przebiega przez różne miejscowości.


Plan dróg w Portugalii.


Algarve - odcinki płatne na autostradzie A22.




Przylądek Cabo da Roca

Pierwszym celem naszej podróży był przylądek Cabo da Roca - najdalej wysunięta na zachód kontynentalna część Europy (kiedyś nazywana "Końcem Świata"). Z Lizbony podróż trwała ok. 40 minut. Pogoda niestety nam nie sprzyjała, obawiałam się, że nic nie zobaczymy.


Na początku było tak.


Ale leje, szybko rób to zdjęcie i spadamy. Wrócimy tutaj jesienią, na pewno będzie ładniej.


Uśmiechnijcie się! (Mistrz drugiego planu :D)


Zrobię sobie jakieś zdjęcie na dowód tego, że tutaj może być pięknie.


A potem zaczęło się robić tak.


Pojawiła się tęczą, a razem z nią nadzieja.


Było coraz lepiej.


Szybko rób zdjęcie, zanim słońce zniknie.


Ale słońce nie zniknęło, a chmury już się nie pojawiły. Trafiliśmy w okienko pogodowe. Spędziliśmy tam 2 godziny, podziwiając piękne widoki.







Dziewczyny kupiły certyfikaty upamiętniające ich pobyt "na Końcu Świata". Musiały wypełnić specjalny formularz, złożyć podpis i wybrać jeden z dwóch dostępnych wzorów. Certyfikat kosztował 11 euro. Pamiątka na całe życie.



Zachwyceni widokami ruszyliśmy na południe Portugalii do miejscowości Portimao. Zakwaterowaliśmy się w Hotelu da Rocha - cena za 1 nocleg (pokój 2-osobowy z frontalnym widokiem na ocean) wynosiła 72 euro, w tym śniadanie.








Dzień 6 - Plażing


W tym dniu zaplanowaliśmy zwiedzanie plaż Portugalii, które, jak można przeczytać w różnych przewodnikach, są najpiękniejsze w Europie. Rozpoczęliśmy oczywiście od plaży znajdującej się tuż pod nosem - Praia da Rocha.



To co, kładziemy się na wietrze?



Następny w kolejce był Przylądek św. Wincentego - Cabo de Sao Vicente - wysunięta najdalej na południowy-zachód kontynentalna część Europy.

Myślałam, że na Krecie widziałam już wszystko i nic mnie nie zaskoczy. Jednak myliłam się. Bardzo się myliłam. Sami zobaczcie.






Mewa będzie miała artystyczne zdjęcie :D


Wszyscy robią zdjęcia, a miziać nikt nie chce...


W drodze powrotnej postanowiliśmy zatrzymać się przy drodze i pójść na bliskie spotkanie z żywiołem.



Patrzcie jakie uderzenie!


Zdążyłeś?


A ona gdzie tam poszła?


Spodobało jej się... czeka na spotkanie z Posejdonem.


Kolejna na naszej liście była Praia Dona Ana.




Ponta de Piedade - Przylądek Miłosierdzia - nie był dla nas już taki łaskawy. Pomimo czekania, nie trafiło nam się już okienko pogodowe.



"Odpaliliśmy wrotki" i udaliśmy się do Lagos na obiad, po którym poszliśmy na krótki spacer.

To był dzień pełen przygód. Widoki, które zapamiętam na długo, dla których warto żyć albo warto chodzić do pracy, jak stwierdził Paweł.


Dzień 7 - Faro i powrót do Lizbony


W Faro spędziliśmy tylko kilka godzin przechadzając się jego uliczkami.


Spotkaliśmy czujnego obserwatora...



Niektóre budynki w Portugalii pokryte są kafelkami. Wygląda to imponująco.




O bocian! Pewnie z Polski :D



W drodze powrotnej do Lizbony, raz padało, raz świeciło słońce... Standard.



Samolot mieliśmy wcześnie rano, więc zdecydowaliśmy się na dość drogi nocleg tuż przy lotnisku, aby nie tracić czasu na dojazd. Dojście do terminala zajęło nam 5 minut.

Hotel Star inn Lisbon Airport - cena za 1 nocleg (pokój 2-osobowy) 112 euro, w tym śniadanie.


Dzień 8 - godz. 6:40 wylot do Wrocławia, bye bye Portugal!


Na koniec opowiem Wam o wpadkach, które zaliczyliśmy. Będzie śmiesznie.


WPADKI

1. A Ty masz swoją Lisboa Card?

Pod koniec trzeciego dnia w Lizbonie, w pobliżu naszego hotelu, zaczepiła nas turystka z Japonii, szukająca marketu. Aby jej pomóc musiałam wyciągnąć z kieszeni swoją podręczną mapę, czyli telefon z aplikacją "Google maps". Przy okazji wypadła moja Lisboa Card, jednak czujne oko mojej siostry wyłapało ją na chodniku. Gdy podeszliśmy do hotelu, zapytałam: A wy macie swoje karty? Każdy szuka, sprawdza i co? Jeden z uczestników nie ma. Ale jak to możliwe, skoro 20 minut temu przechodziliśmy przez bramki metra? No to wracamy tą samą trasą. Niestety nie znaleźliśmy. Co mogliśmy zrobić? Wszystko obróciliśmy w żart. Nazajutrz kupiliśmy bilet 24 godzinny, który można doładowywać pojedynczymi biletami. A ten, kto zgubił kartę miał karę i przez 15 minut klęczał na grochu.


2. Lubicie McNuggets?

Będąc w Queluz poszliśmy do restauracji na obiad. Mieliśmy zamówić po 8 sztuk kurczaka dla każdego, czyli razem 32 sztuki, a wyszliśmy ze 112 sztukami. Nie pytajcie dlaczego... Możemy obwiniać Panią, która kiepsko mówiła po angielsku, ale przecież pytała: Jesteście pewni? A my na to: Oczywiście. Jedliśmy to przez 3 dni :)


3. Gdzie jest laptop?

Lądujemy we Wrocławiu. Wychodzimy z samolotu. Czekamy na bagaże. Idziemy do autobusu. Jesteśmy pod domem. Pada pytanie: Masz aparat? Mam. Masz laptopa? Nie mam, a Ty nie masz? Hej, macie laptopa? Nie mamy. Gdzie jest laptop? Jak został w autobusie, to już po nim. Co robić? Gonić autobus? Może został w samolocie? Jechać na lotnisko? Dzwonimy na lotnisko. Nikt nie odbiera. Jedziemy. Pan w punkcie rzeczy znalezionych mówi, że jest jakiś laptop, ale w środku jest dowód osobisty innej osoby i nie może nam go wydać. O f*ck!

Co się okazało? Laptop był nasz, a stewardessa (prawdopodobnie, aby uniknąć papierkowej roboty) wrzuciła dowód osobisty innego pasażera do naszej torby z laptopem. Uff.. Chwile grozy minęły. Tym razem nikt nie klęczał na grochu, kara była cięższa.


Kochani to już jest koniec naszych przygód. Dziękujemy, że dotarliście z nami do końca.

Do zobaczenia na następnej wycieczce.


KONIEC - THE END

Kamila Kubik (tekst)

Paweł Kubik (zdjęcia)

Blog "Kubiki on the Road"


PS. Ogłoszenie parafialne dla osób polujących na zniżki (aktualizacja 26.03.2018 r.):

Noclegi rezerwowałam za pośrednictwem portalu www.booking.com. Jeżeli chcecie otrzymać

50 zł zniżki na swoje rezerwacje użyjcie tego linku: https://www.booking.com/s/34_6/kotem890


Jeżeli się na to zdecydujecie my również otrzymamy zniżkę w wysokości 50 zł.



197 wyświetleń4 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page