top of page

Majówka 2018 cz. 2


Widok z twierdzy w kier. płn-wsch. W prawym, dolnym rogu zdjęcia widać fragment miasteczka Königstein.

Nasz ostatni wyjazd majówkowy miał miejsce 5. maja. Wybraliśmy się z Biurem Turystycznym Wrocławianka na wycieczkę do Szwajcarii Saksońskiej. Za całość zapłaciliśmy 210 zł od osoby.

Do przejechania mieliśmy ok. 270 km w jedną stronę, więc z Wrocławia wyruszyliśmy skoro świt czyli o 7 rano :) (przypominam że to była sobota). No, ale czego się nie robi dla pięknych widoków, poznania historii i dla wspomnień. Na miejsce dojechaliśmy po ok 3.5h. Wydaje się długo, ale tego dnia czas jakoś szybko nam mijał. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do Twierdzy Königstein. Spodziewałem się tłumów, w końcu sobota i słoneczna pogoda. I być może ludzi było dużo, ale z uwagi na duży obiekt, nie odczuwało się tego.


Wejście do twierdzy (dla turystów, a nie wojsk nieprzyjaciela :P) jest od frontu. Winda jest w środku, w wydrążonym w skale szybie. Na zewnątrz twierdzy, równolegle do murów zamontowana jest druga winda. Niestety w czasie naszej wycieczki była nieczynna. Wielka szkoda, bo jest przeszklona, a widoki na okolice byłyby piękne. Zamiast tego pojechaliśmy windą wydrążoną w skalę. Bilet oczywiście kupiliśmy w kasie na dole.


Już po chwili byliśmy na górze i od razu mogliśmy podziwiać piękną okolicę. Twierdza położona jest 247 m nad poziomem Łaby, więc wszystko widać jak na dłoni. Nic dziwnego, że wybrano to miejsce do wybudowania tego obiektu.

Widok z twierdzy od frontu (w kierunku płd.-zach.).

Na górze dostaliśmy audio przewodnik (jest m. in. w języku polskim) oraz mapkę obiektu i wyruszyliśmy na zwiedzanie. Dobrze jest zarezerwować sobie przynajmniej 3 godziny na zwiedzanie. Obiekt jest naprawdę duży.

Mapka obiektu z zaznaczonymi miejscami do odsłuchania nagrania.

Wg mnie najbardziej malowicza jest część z tyłu twierdzy. Wszystko za sprawą wijącej się Łaby, pagórków, lasów oraz żótych pól rzepaku. Zobaczcie sami na kilka zdjęć.

My i Łaba.

Wijąca się Łaba.

Kamila i Pani Ela.

Widok na płn. - wsch. - po prawej miasteczko Königstein.

Twierdza Königstein

Twierdza Königstein. W tym miejscu jeden z polskich śmiałków wspiął się do twierdzy bez zabezpieczenia. Został po tym aresztowany... Jest to najwcześniejsza i jedyna próba nielegalnego dostania się do twierdzy.

Po drodze spotkaliśmy kilka armat królewskich. Niektóre z nich powstały za panowania polskiego króla Augusta II Mocnego, który był również elektorem saskim jako Fryderyk August I. Nie wiem jak to się stało, że nie mam żadnego zdjęcia z herbem tego króla na armacie. Mam za to zdjęcie zdobień armaty z herbem innego polskiego króla tj. Augusta III Sasa, który był w tych samych latach (1733-1763) elektorem saskim.

Zdobienia armaty z herbem Augusta III jako wikariusza Świętego Cesarstwa Rzymskiego w latach 1740-1742 oraz 1745.

Działonowy Paweł Kubik :)

Armata na terenie twierdzy.

I jeszcze kilka widoków na... Kamilę :P

Podróżniczka Kamila ;)

Turystka Kamila vel Grażynka :)

I jeszcze jedno zdjęcie na mury obronne twierdzy (ta strona jest dużo bardziej "fotogeniczna" niż front twierdzy, gdzie jest tylko brzydka, pionowa ściana skalna a na niej murowana nadbudówka).

Mury twierdzy.

Zabudowania na terenie twierdzy.

A to co jest? :) Widzicie Orła i Pogoń Litewską? :)

Twierdza jest umiejscowiona naprawdę wysoko. Co niektórzy mogą na pewno poczuć lęk wysokości (ludzie tutaj wyglądają jak mróweczki).

Widok z twierdzy w kierunku płd. - zach. Po lewej widać suchą fosę oraz drogę prowadzącą do wejścia do twierdzy.

I jeszcze kilka widoków z twierdzy.

Widok z twierdzy w kier. płd. - zach.

Widok z twierdzy,

Zabudowania twierdzy.

Nad bramą wjazdową (którą opuściliśmy twierdzę) znajduje się kartusz z Herbem Polski :) Serio :) Zresztą chyba nie jesteście już zdziwieni skoro na armatach można znaleźć herby królewskie naszych królów. Oto brama wjazdowa:

Brama wjazdowa.

Brama wjazdowa.

Po zwiedzeniu twierdzy mieliśmy chwilę przerwy na domowej roboty smalec z pajdą chleba. Jeździmy z BT Wrocławianka w ramach towarzyskich wyjazdów "Smalcem po mapie". Na każdej takiej wycieczce można się spodziewać właśnie smalcu. To już tradycja :)


Piknik :)

Po posiłku pojechaliśmy na punkt widokowy Bastei - formację skalną i jeden z najbardziej znanych punktów widokowych w Szwajcarii Saksońskiej. Tam również jest bardzo ładnie. Spójrzcie na kilka zdjęć. W niektórych miejscach miałem wrażenie jakbym już coś podobnego widział. Tak :) Meteory w Grecji :) Te saksońskie "Meteory" są oczywiście mniejsze, ale myślę, że równie ładne.

Bastei.

Punkt widokowy Bastei.

Widok z mostku - Bastei.


Kamila i formacje skalne Bastei :)

Bastei.

Kolejka na punkt widokowy 360 stopni.

Punkt widokowy 360 stopni - Bastei

I jeszcze kilka zdjęć z Bastei.

Formacje skalne Bastei.

Bastei.

W 1826 roku w pobliżu punktu widokowego wzniesiono pierwszy, drewniany most nad wąwozem. W połowie XIX w. konstrukcja została przebudowana na piaskowcową ze względu na dużą ilość turystów. Most ten osiągnął długość 76,5 m i wzniósł się na wysokość 40 m ponad dno wąwozu.

Most w Bastei.

W drodze powrotnej do Polski zajechaliśmy do Bautzen (po polsku Budziszyn).

Kamieniczka w Budziszynie.

Rynek w Budziszynie

Rynek w Budziszynie

Rynek w Budziszynie

Krótki odpoczynek na Rynku w Budziszynie.

Okazało się, że jest to główne miasto Serbołużyczan. Jest to zachodni naród słowiański, który nie posiada swojego państwa. Ich język jest podobny do czeskiego i trochę do polskiego. Ponieważ w rejonie mieszka ich bardzo dużo, to wszystkie ulice są dwujęzyczne.

Dwujęzyczna nazwa ulicy w Budziszynie.

Budziszyn jest bardzo malowniczym i pięknym miastem. Produktem regionalnym jest musztarda, podobno bardzo smaczna. Na świecie znana jest pod nazwą "Bautzner Senf". Pani Alinka (nasz przewodnik) bardzo ją poleca, więc całą wycieczką poszliśmy na małe zakupy. Manufaktura i jednocześnie muzeum musztardy znajduje się na Fleischmarkt. Nie pamiętam dokładnego numeru budynku, ale myśle że bez problemu traficie. Przede wszystkim należy się kierować na plac, na którym jest katedra św. Piotra. Sklep jest po lewej stojąc na wprost katedry (zdjęcie poniżej).


Szyld manufaktury i muzeum musztardy.

Szyld manufaktury i muzeum musztardy. Po lewej (żółty budynek) widać Ratusz.

Witryna sklepowa.

Po zakupach idziemy dalej i spotykamy kolejne ładne budynki.


Ratusz w Budziszynie.

Katedra św. Piotra (Katedrala Swj. Pětra / Dom St. Petri).

Zegar na ścianie katedry św. Piotra.

Budziszyn.

Uliczki Budziszyna.

Uliczki Budziszyna

Oprócz nazw ulic, na wielu budynkach widać Serbołużyckie napisy, to samo tyczy się reklam. W Budziszynie odwiedziliśmy cmentarz Łużyczan. Imiona na nagrobkach są polskie, czeskie, ale również często niemieckie. Natomiast nazwiska są przeważnie bardzo znajome.

Ruiny kościoła św. Mikołaja i cmentarz łużycki.

Ruiny gotyckiego kościoła św. Mikołaja.

W drodze do autobusu patrzyłem na lewo i prawo, bo na każdym kroku jest coś ciekawego ;)

Budziszyn.

Bogata Wieża (Bohata wěža/Reichenturm).

Ok. godz. 18.00 opuściliśmy Budziszyn i skierowaliśmy się na niemiecki Autobahn nr 4, a później polskie A4, żeby wrócić do Wrocławia o godz. 21.00.


To był długi dzień, ale naprawdę warto było go spędzić w podróży.


Mam nadzieje, że udało Wam się dotrzeć tutaj po przeglądnięciu tego przydługiego artykułu. To by było na tyle dzisiaj. Do przeczytania w następnej relacji :)


Paweł (tekst i zdjęcia)

Kamila (pozowanie do zdjęć)

Blog "Kubiki on the Road"


88 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page